Dla mnie John Musker i Ron Clements to najwięksi giganci animacji. Aż dziw, że nie ma tu żadnych komentarzy.
No dobra, będę szczery, ich najnowsze dzieło, czyli "Księżniczka i żaba", średnio przypadło mi do gustu, ale "Mała syrenka", "Aladyn", "Herkules" i "Planeta Skarbów" to najwybitniejsze, najbardziej nastrojowe i chwytające za serce filmy animowane, jakie widziałem.
Jestem wielbicielem animacji w ogóle (a zwłaszcza tych z lat 90-tych), a te cztery wyżej wymienione to dla mnie absolutna czołówka. I tak się złożyło, że za każde z tych arcydzieł odpowiadają Musker i Clements.
Biję pokłony!