to jedna z bardziej nierealistycznych i tanio-amerykańskich scen jakie w kinie widziałem.
Andrzej, popieram w stu procentach - właśnie miałem pisać mniej więcej to samo kiedy przeczytałem Twoją recenzje. Tani, dobry, głupi hollywoodzki patos
Przemowa nie była dana bez powodu, film ukazuje różne wartości, skłania do refleksji, a koniec jest finishem tego filmu i zarówno bardzo ważną jego częścią. Film oceniam na 9. Idealna gra Al Pacino.
Takie Twoje zdanie... Ja uważam, że jedna z bardziej realistycznych i wartościowych jakie w kinie widziałem.
Mimo, ze film jest bardzo dobry, zgodze sie z tym, ze ostatnia scena, mimo rewelacyjnego monologu Pacino, byla naciagana - moim zdaniem.
Noi co z tego? Jak ktoś lubi realistyczne sceny to niech sobie ogląda "Klan" albo "M jak miłość". Ogólnie cały film jest nierealistyczny. Niewidomy weteran wojenny, który zaoszczędził kupę kasy na rencie i sam sobie pozałatwiał całą podróż ze szczegółami, prowadził Ferrari i nawet udało mu się prosto skręcić - na to już jakoś nie zwróciłeś uwagi?
Ogólnie 10/10.
Dodałbym jeszcze: Porywa (w dobrym znaczeniu tego słowa) niepewnego siebie dzieciaka na przygodę życia. Pełnej piękna, brudu i niekontrolowanych emocji. A na koniec wychodzi, że obaj od początku tej historii byli ślepi. Jeden ocalił drugiego.
Według mnie nie. Ja bym w tym miejscu widział zdecydowanie krótszą i mniej patetyczną wypowiedź.
To nie jest film realistyczny i wtym cała jego siła. Przemowa trzyma się dobrze w konwencji.
Puszczają to w szkołach dla młodzieży i jest dobrze odbierane.Na tym poziomie to niełatwe. Nastolatki bywają nieobliczalne.
Uważam, że nic nie przebije przemowy prezydenta w "Dniu Niepodległości". Tam to dopiero jest nadmuchane do granic możliwości. :D
film genialny,ale mowa końcowa rzeczywiście trochę naciągana.Ale i tak oceniłam ten obraz 10/10.Genialna rola Ala Pacino.
gorszy był aplauz po przemowie. wszyscy skaczą, krzyczą, klaszczą i do tego ta wyniosła muzyka, ułaa... scena tak typowo hollywoodzka, że aż wstyd mi się robiło za Pacino, który musiał takie pierdoły gadać.
A mnie się ta przemowa podobała. Być może typowo amerykańska, ale na mnie te przemowy działają, lubię je.
w sumie trochę się zgadzam. Ale tak naprawdę to co napisałeś jest dowodem na to, że ta scena jest zła? Film ogólnie jest trochę nierealistyczny, nie sądzisz?... (absolutnie nie mówię tego przeciwko niemu, stwierdzam jedynie fakt).
kto powiedział, że tylko superrealistyczne sceny mogę być dobre?
A to "tanio-amerykańskie" zagranie, jak to określiłeś, jest świetne. Jak się miało inaczej zakończyć?
Ja nie mam pojęcia skąd się wzięła nienawiść do tego stylu amerykańskiego... skąd się wzięło, że to jest w ogóle złe? :/
Nie wiem o co wam chodzi. Cały film jak i przemowa są bardzo dobre. Coraz bardziej przekonuję się do Pacino. Gdy obejrzałem Ojca Chrzestnego, niby najlepszy film z jego udziałem to jakoś za bardzo do mnie nie przemówił, trochę drętwy, za dużo nazwisk i nnych informacji do zapamiętania i w ogóle. Ale z kolejnymi filmami było coraz lepiej. Obecnie jest to jeden z moich ulubionych aktorów, jeżeli nie ulubiony.
Przemowa bardzo dobra chrzanicie od rzeczy.
Przemówienie Pacino to podsumowanie całego filmu i ukazanie głębi i wartości w tym filmie zawartych, a to, ze jest trochę nierealna to nic nie znaczy.
sama przemowa i sam fakt jej wystąpienia może i nie są realistyczne, ale gdy jeden z kolegów na wykładzie wkurzył wykładowcę i wyszedł z sali, to mimo "gróźb" wykładowcy nikt nie podał jego nazwiska... wtedy właśnie ta przemowa mi się przypomniała ... życie pokazuje co warto doceniać w filmie:)